Widok z drona na Zbuczyn

Zabytki: kościół parafialny św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Zbuczynie

Zdjęcie kościoła w Zbuczynie pod kątem z góry w nocy, oświetlony lampami

Rodzaj: kościół
Styl architektoniczny: nieznana
Materiał budowy:  ceglane
Forma ochrony: Rejestr zabytków, Ewidencja zabytków
Inspire id: PL.1.9.ZIPOZ.NID_N_14_BK.176535, PL.1.9.ZIPOZ.NID_E_14_BK.311638

Już od początku XV wieku Zbuczyn nazywany był „Wsią Królewską” i to za sprawą króla Władysława Jagiełły. Tu w okolicznych borach urządzał polowania, tędy kazał wytyczyć drogę, którą przemierzał z Krakowa na Litwę i odwrotnie. Tędy też, jak głosi legenda, maszerowały wojska idące na bitwę pod Grunwaldem. Do dziś można jeszcze dopatrzyć się śladów dawnej „drogi królewskiej” w lasach zbuczyńskich.

To Jagiełło prawdopodobnie nadał prawa miejskie Zbuczynowi. Miastem, a właściwie miasteczkiem pozostawał Zbuczyn przez ponad 350 lat. Otrzymał także w 1568 roku przywilej na targi, które co tydzień przyciągały okolicznych gospodarzy i rzemieślników. W 1750 roku król August III Sas odebrał Zbuczynowi prawa miejskie. Miasteczko to było też siedzibą starostwa niegrodowego. Bliskość szybciej rozwijających się Siedlec i Międzyrzeca odebrała Zbuczynowi znaczenie handlowe, a karczmarze, których w Zbuczynie notowano dziesięciu, popadli w stan rolniczy. Trwałym dziełem króla Jagiełły okazało się utworzenie w 1418 roku parafii Zbuczyn. Należała wówczas do diecezji krakowskiej i uposażona została przez króla dostatnio, 300 morgami ziemi. Jagiełło kazał zbudować drewniany kościół pod wezwaniem św. Biskupa Stanisława. Ponoć on sam, a później jego następcy byli kolatorami (opiekunami – dobrodziejami) tego kościoła.

W 1589 roku wzniesiono drugi z kolei kościół drewniany. Trzeci, także drewniany pobudowany został w  1738 roku. Kiedy przyszedł czas reformacji, był taki moment w kościele zbuczyńskim, że Zbuczyn  przez pewien okres posiadał duchownego bez święceń. Przy kościele w Zbuczynie była szkółka, szpital,  a właściwie przytułek dla ubogich i starców. Z uwagi na wielość „dusz”, była to parafia ponętna i  zyskowna. Trzeba też zaznaczyć, że trzech proboszczów z tej parafii zostało biskupami.

W 1669 roku zbuczyńskie starostwo niegrodowe  dostało się w dzierżawę Ignacemu Cieszkowskiemu,  kasztelanowi z Liwa. Za tę dzierżawę płacił on „kwartę” (czwartą część od dochodu) na rzecz utrzymania wojsk zaciężnych.

Od 1773 roku Zbuczyn przechodzi w wieczną  dzierżawę rodziny Zielińskich, ale po trzecim  rozbiorze, a dokładnie w 1818 roku Rosjanie ustanowili tu majorat rządowy, czyli majątek dziedziczny bez prawa jego odstąpienia i obciążania go długami.

Ważnym momentem w kształtowaniu świadomości narodowej mieszkańców Zbuczyna w okresie zaborów było otwarcie w 1837 r. szkoły parafialnej, do której uczęszczało w 1846 r. 36 uczniów i 12 uczennic. Była to szkoła jednoklasowa, pierwszym nauczycielem był Jan Budyta, następnie Jan Wojnarowski . Pod koniec lat 80-tych XIX w. gimnazjaliści z Siedlec objęli kolportażem Zbuczyn. Przywożono prasę konspiracyjną i literaturę, m.in. Trylogię Henryka Sienkiewicza i Adama Szymańskiego „Szkice z Syberii”. W latach 90-tych XIX w. w Zbuczynie powstało tajne kółko oświatowe, założone z ramienia Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego. Kółko skupiało 10 osób i było prowadzone przez organistę Wacława Zbiecia.

W 1844 roku otrzymał go Aleksy Mielnikow za zasługi wojenne. Majątkiem tym władały dwa pokolenia Mielnikowych. Ostatni, Mikołaj Mielnikow uciekał z ustępującymi wojskami carskimi podczas Pierwszej Wojny Światowej. W Zbuczynie istniała także gmina, sąd, poczta konna. Ponoć po klęsce Napoleona pod Moskwą w 1812 roku na Kongres Wiedeński traktem przez Zbuczyn zmierzał car Aleksander I (tu przeprzęgano mu konie u karety).

Według wspomnień pisarki Wandy Grochowskiej z Plewek, „Wieśniaczki znad Wisły”, budynek stacji poczty konnej w Zbuczynie był ostatnim postojem skazanych na „Sybir”, gdzie żegnali się oni z rodziną. Większość skazańców ginęła tam, były jednak przypadki, udanych ucieczek.

Akta z 1860 roku wyliczają 69 wiosek z 7000 wiernych, należących do parafii Zbuczyn. Z tej rozległej parafii utworzono później cały szereg parafii: Krzesk-1905, (a w okresie 1920-1939) Radzików, Radomyśl, Wiśniew.

Po upadku Powstania Styczniowego w 1866 roku, skonfiskowano 160 ha ziemi parafialnej. Na tych gruntach, rozparcelowanych potem wśród chłopów-włościan, powstał tzw. „Zbuczyn poduchowne”, lub inaczej „księżyzna”.

W historii parafii Zbuczyn zdarzyło się, że mianowany w 1863 roku proboszczem ks. Nikodem Józef Nałęcz Małachowski rządził parafią przez 56 lat, czyli do 1919 roku. Dzięki lojalności proboszcza wobec władzy zaborczej, a także dzięki staraniom Eustachego Wójcikowskiego, ówczesnego właściciela dóbr w Tchórzewie, zwrócono parafii prawie 4 morgi gruntu wykorzystanego pod budowę nowego, murowanego już kościoła i jedną morgę pod cmentarz grzebalny. 

Nowy kościół, staraniem proboszcza i groszem parafian budowano osiem lat 1880-1888. Okoliczność tę  uwieczniła wierszem wspomniana poetka Wanda Grochowska z Plewek (żyła jeszcze i tworzyła w okresie międzywojennym).  

Nowo wybudowany kościół w stylu neobarokowo-toskańskim konsekrował 9 września 1906 r. biskup Franciszek Jaczewski. Autorem obrazów w kościele jest Józef Buchbinder- młody malarz pochodzenia żydowskiego z Mordów, który odbył studia we Włoszech . W tym miejscu warto podkreślić, że Józef Buchbinder ur. się w Radzyniu Podlaskim 17 grudnia 1836 r., a chrzest przyjął w Mordach 9 stycznia 1857 r. Jak na owe czasy parafia Zbuczyn była ogromna. W 1860 r. liczyła 69 wiosek i 7000 wiernych. Potem z tej rozległej parafii utworzono szereg innych parafii: Krzesk-1905 r., a w okresie międzywojennym Radzików, Radomyśl i Wiśniew. W 1919 roku, majątek zbiegłego Mielnikowa rozparcelowano – jako pierwszy w niepodległej Polsce. Tak powstał „Zbuczyn – parcela”.

Ludność parafii Zbuczyn wyróżniała się religijnością. Mawiano, że kapłan miałby kogo spowiadać, gdyby nawet usiadł na kamieniu. Na spowiedź wielkanocną ksiądz wyznaczał konkretne dni dla poszczególnych wsi, aby móc wyspowiadać chętnych. Do konfesjonału tak się ciśnięto, że konfesjonał ruszał się. Na poranne nabożeństwo wielkanocne trzeba  było wybrać się po północy, aby dostać się do wnętrza kościoła.
Po śmierci Ks. Małachowskiego w 1919 roku, który przez 56 lat sprawował probostwo w zbuczyńskim kościele, nowomianowanym proboszczem został 78 letni ks. Julian Święcki. Niewiarygodne, ale przez minione pięćdziesiąt lat wikariuszował on ks. Małachowskiemu.

Zapamiętany został jako duchowny spełniający ważną rolę w dobroczynności duszpasterskiej. Za  „gorliwą i cichą pracę kapłańską” wyniesiony został przez biskupa  Przeździeckiego do godności kanonika honorowego katedry podlaskiej. Ks. Julianowi Święckiemu pomagał w sprawowaniu funkcji proboszcza w parafii Zbuczyn ks. Mankiewicz.  Tak się Bogu spodobało, że obaj ci kapłani zmarli w jednym 1921 roku. Do dzisiejszego dnia tutejsza ludność wspomina, że ks. Mankiewicz był dla parafian  duchowym autorytetem.Żył w wielkiej skromności materialnej, wręcz w ubóstwie. Na jego pogrzebie ponoć nawet Żydzi płakali.

W 1926 roku na probostwo zbuczyńskie skierowany został ks. Andrzej Emil Olędzki. Wprawdzie stażem nie dorównał ks. Małachowskiemu, lecz pasterzował Zbuczynowi przez 37 lat (do chwili swojej śmierci w 1963 r.). W tym czasie wieś Zbuczyn była gminą z wójtem, z pocztą, ze szkołą, z biblioteką, ze spółdzielnią mleczarską. Było też kółko rolnicze i ochotnicza straż pożarna. W dziesięciolecie odzyskania niepodległości Zbuczyn walnie włączył się w obchody patriotyczne. Sadzono pamiątkowe dęby a w butelce zakopanej pod nimi umieszczono zapisane słowa: „Z głębokim przeświadczeniem, że po nas następujące w zmartwychwstałej Polsce pokolenia zabiegać będą, by z rosnącymi tymi dębami olbrzymiała siła i potęga drogiej nam Polski”. Patriotyzm w tym czasie silnie był zespolony z religijnością.
Bardzo prężnie wtedy działało, powstałe przy kościele Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Rozrastał się także chór parafialny (założony w 1908r.). Liczył on w 1927 roku dwadzieścia siedem osób. Duże zasługi na tym polu położył organista Wacław Zbieć, który tę funkcję przejął po ojcu i sprawował ją w zbuczyńskim kościele bez przerwy przez 52 lata.  Trzeba tu zaznaczyć, że ludność chętnie kiedyś śpiewała. Nieliczne już dzisiaj stare lipy rosnące wokół kościoła w Zbuczynie pamiętają o tych czasach, kiedy w ich cieniu, na murawie rozsiadano się, wyciągano węzełki z pajdami chleba, aby posilić się i doczekać nieszporów. Dopiero po ich odśpiewaniu kończyła się zbożna niedziela ludu, dzień wytchnienia w Bogu [1]. 

W międzywojniu parafianie zbuczyńscy  brali aktywny udział w licznych organizacjach społecznych działających w Zbuczynie: Związku Młodzieży Wiejskiej, Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży, Związku Strzeleckim – komendantem był Antoni Jaworski, Polskiej Organizacji Wojskowej, Lidze Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej – funkcję prezesa sprawował ks. Andrzej Emil Olędzki, a od 1935 r. Bronisław Dyszyński.

II wojna światowa okazała się kolejnym sprawdzianem wiary i patriotyzmu.  Reakcją na politykę okupantów były postawy mieszkańców Zbuczyna, którzy poprzez walkę zbrojną, tworząc konspiracyjne oddziały partyzanckie, nieoddawanie kontyngentów oraz poprzez manifestowanie postawy patriotycznej, np. zamawianie intencji patriotycznych w kościele w Zbuczynie wyrażali swój stosunek. Dla przykładu 8 października 1940 r. Bolesław Radzikowski zamówił w intencji jeńców Mszę świętą, czy Chromiński ze Zbuczyna, który zamówił w intencji ojczyzny Mszę.

źródło: https://www.parafiazbuczyn.pl , https://zabytek.pl

[1] Maciej Podgórski: Traktem bitym przez Podlasie. KAW, Lublin, 1982 ;
Jadwiga Stabińska OSBap: Drogą dobrych uczynków. Siedlce, Wydawnictwo Kurii Diecezjalnej, 1988.

Tekst źródło: http://www.orzylowscy_orzelowscy.republika.pl oraz Tekst p. Dr Charczuka Z Dziejów Zbuczyna w XV-XXI w.

” OPIS PARAFII ZBUCZYN ” 

Treść rękopisu autorstwa Eustachego Andrzeja Wójcikowskiego z Tchórzewa z roku 1894 pt. „Opis parafii Zbuczyn”, w którym autor zwięźle opisuje historię budowy obecnej świątyni, jak i najdawniejsze dzieje parafii. Oryginał znajduje się w archiwum parafialnym. 

” Parafia ta składająca się prawie z 6 gmin: Zbuczyn, Królowa-Niwa, Pióry, Jasionka, Czuryły i  Wiśniew, gdyż z wyjątkiem nienależenia tylko po kilka wsi z dwóch ostatnich, posiadając  Kościół drewniany w stanie zupełnej dezelacyi, zatem niemożliwy do dłuższej egzystencyi,  powzięła zamiar wybudowania nowego, murowanego. 

 W tym więc celu stanęła pierwiastkowo uchwała ogólnego zgromadzenia parafian, wznieść  świątynię skromnej faktury, aby tylko była obszerna i kosztowała najwyżej 30 000 rubli, mające s  się zebrać przez dobrowolne ofiary w obrębie parafii.

 Budowniczy K. Rabczyński, zobligowany o dostarczenie planu, wygotował o wiele  kosztowniejszy w stylu Toskańskim średnim i gdy przedstawił takowy zebraniu parafialnemu,  to ogół chętnie zaaprobował wybudowanie tego Kościoła. Przyczem protokolarnie  zadeklarowano złożyć wypadły anszlagowy fundusz obowiązkowemi składkami z mórg i z  dusz w ciągu 4 lat, po upływie atoli naznaczonego uprzedniego roku, na zbieranie  dobrowolnych ofiar. Lecz takowe w rezultacie wyniosły tylko 687 i pół rubli – każdy bowiem  parafianin oglądał się na obowiązkowę płacę, podług rozkładu sporządzonego przez Dozór  Kościelny.

 Skoro więc nastąpiło zezwolenie Ministra Spraw Wewnętrznych wznieść Kościół sposobem  gospodarczym przez wybrany Komitet budowy, z liczby których to 9 osób, pod koniec budowy  zaledwie połowa pozostała przy życiu, a szlachcic Kazimierz Koryciński wybył z parafii, przed  rozpoczęciem budowy, to głownie czynny członek referent w Dozorze i Komitecie, Eustachy  Andrzej Wójcikowski, właściciel majątku Tchórzew Główki, dokładał wszelkich starań u Władz,  aby jak najśpieszniej upragniona przez parafian budowa Kościoła, została w czyn wprowadzoną. Zajmował się też on wszystkiemi interessami i rachunkami dotyczącemi budowy świątyni – a pieniądze składkowe wnoszone były do kassy rządowej i assygnowane komu się należało, na zasadzie decyzyi Rządu Gubernialnego. 

Zatem po przeciągu dziesięciu lat, licząc w okres takowych przerwy przeszło trzyletnie, wynikłe z rozporządzenia władzy, w skutek reklamacyi jednego z właścicieli Majoratu, że rozkład z mórg anszlagowej summy, niezgodny jest z przepisami prawa: więc po roku takiej składki, wypadło zastosować normę z dymów, co znowu wywołało nieporozumienie pomiędzy kontrybuentami; został nareszcie Kościół ukończony i nastąpiło entuzyastyczne poświęcenie przez X. Dziekana Dąbrowskiego, w dniu dorocznego odpustu na Anioły Stróże w 1890 roku.

Wszelkie wewnętrzne urządzenie i upiększenie dopełnił Ks. proboszcz Małachowski, ze składanych na jego ręce z przeznaczeniem i bez przeznaczenia ofiar. A ze starego kościoła, tylko przeniesione organy i użyte niektóre części z bocznych ołtarzy. Konfessyonały zaś i ławki pochodzą z byłego Kościoła w Leśny, gdyż ten przeistoczony został na cerkiew.

Ponieważ okoliczna glina nie nadawała się do wyrobu trwałej cegły, użyto więc takowę z parowej cegielni Grancowa w Kawęczynie, wapno znowu palone z kamienia z kopalni Rudnik – dach pokryto cynkową blachą, zamiast anszlagowanej żelaznej. Zatem pomimo daremnej przewózki materyałów drogą żelazną Warszawsko-Terespolską, oraz ustępstwa drogi Warszawsko-Wiedeńskiej za przewóz wapna, wypadło jednak parafianom złożyć summę przeszło 53 000 rubli i to przy dodaniu pomocy w naturze: do założenia massywnych fundamentów z dostarczonych bezpłatnie kamieni przez parafian – nadto do rusztowań, uprzątnięcia gruzu, wywózki etc. – a głownie dawania kolejno furmanek do zwózki wszelkich materyałów , nad czem energicznie czuwał Ks. Małachowski, posiłkując się organistą Benedyktem Zbieciem. Czyni się wzmianka, że od składek i furmanek niewyłączali się w niczem najmniejszem i członkowie Dozoru Kościelnego, oraz Komitetu budowy.

 Podług podań, pozostałych jeszcze śladów i starożytnych  dokumentów, miejscowość należąca do parafii Zbuczyńskiej,  od najdawniejszych czasów wchodziła w obręb starożytnego  Starostwa Grodowego Ziemi Łukowskiej. Zasiedlona samymi  „Polanami”, których nazywano też „Koziarami” z zasady  hodowli niegdyś kóz, stanowiła pogranicze od ziemi  Jadźwingów do końca XIII wieku, to jest do czasu ostatniego  wyniszczenia tego plemienia przez Króla Leszka Czarnego i  zmieszania pozostałych resztek z osiedlającemi się mazurami.  Krąży dotąd wersja, że główną klęskę zadano Jadźwingom  podobno w tem miejscu, gdzie dziś jest osada Mordy – a  wybitniejsi znowu wodzowie ich, zamknieci w domu, zostali  przez pełnego odwagi rycerza wymordowani, który zdołał  wtargnąć przez okno – i w nagrodę za swój heroizm otrzymał  herb „Okno” – należący obecnie do rodu Okninskich. 

Znowu herb „Goleńczyk” należący do rodziny  Krasuskich, bardzo rozrosłej i osiadłej w kilku  wsiach z dodatkowem mianem Krasuse, miał  otrzymać protoplasta za heroiczne poniesienie  kalectwa stopy, przez potłuczenie kamieniem w  przegubie, aby tem sposobem dać możność  niejakiemu Tchórzewskiemu Plewce, rycerzowi fachowcowi,  skutemu noga z nogą w końskie pęto, wydobyć się z więzów,  celem naprowadzenia blizkich pogranicznikow: (dzisiejszą  szlachtę) na czasowe obozowisko Jadźwingów, urządzone w lesistej miejscowości okolonej błotami i odbić od nich niewolników, oraz nagromadzone łupy. Gdy więc takowi pogranicznicy zdołali zebrać się w czas, , za pomocą swoich wieców, to jest pozapalania słupów alarmowych, pookręcanych słomą i oblanych smołą, to znaleziony przy życiu młodzian Krasuski, starannie pielęgnowany wyzdrowiał, poczem otrzymał w nagrodę od Króla herb: złotą stopę w zwykłej tarczy, na niebieskiem polu, nazwany „Goleńczyk” i szmat ziemi właśnie w tym miejscu, gdzie było owe obozowisko. Miejscowość ta nazwaną została Dziewule – Krasuse i z czasem przeistoczona w Dziewule.

Herb „Ostoja” rodziny Ostojskich, miał otrzymać protoplasta za powstrzymanie łupieźców w zapędach – to jest ostoić się  przeciw takowym. Takie podania krążą o rodowodach legitymowanej szlachty – w czem poczęści i heroldycy zgadzają się.

 Nazwa wsi Grodzisk wykazuje, że  „Polanie” już w X wieku zamieszkiwali w tej miejscowości – mianem bowiem takim,  oznaczano słowiańskie cmentarzyska, zwłaszcza z czasów pogaństwa.

 W Tchórzewie była niegdyś rezydencya Starosty Grodowego Ziemi Łukowskiej, o czem znajduje się ślad w starych aktach  urodzeń. Nadto nazwa wsi Radzików -Wielki dowodzi, że w tem miejscu zbierano się ongiś na radę, czyli na sejmiki; a w Piórach zapewne istniała starościńska kancellarya – tem bardziej, że przylegają Pytki: nazwa zaś taka wykazuje miejsce więzienia i brania delikwentów na tortury, to jest na pytki, podług dawnego wyrażenia.

Do czasu panowania Króla Władysława Jagiełly a mianowicie po 1418 rok, parafia Zbuczyńska składała się z czterech filjalnych kaplic, pozostających pod głównym zarządem Oficyałatu łukowskiego (godność Oficyała równa się biskupowi) – a Królowie Polscy byli Kolatorami: gdyż okoliczna ziemia, jakto zreszto wyskazuje sama nazwa „Królowa-Niwa” obecnie gmina tego nazwiska, stanowiła już wówczas dobra Królewskie stołowe pod nazwą „Capitanatus”, przetrwałą urzędowo w majątku Zbuczyn do 1818 roku. Owe poprzedne cztery filjalne Kaplice „Capellae filialis Oficialato Lucoviensi” istaniały w następujących miejscowościach”:

Pierwsza w Zbuczynie, gdzie obecnie stoi dworski dom zwany „lamus”-naprzeciwko którego był niegdyś grzebalny cmentarz, następnie chmielnik, a obecnie szkółka drzewek dzikich.

Druga kaplica w majątku Krzymosze, w której w owe czasy była cudami słynąca statuetka Chrystusa, przedstawiająca „Ecce homo” i przeniesiona następnie została do Łukowa, gdzie obecnie znajduje się w Kościele po-bernardyńskim, na cyboryum u wielkiego ołtarza.  W Krzymoszach i teraz prawdopodobnie w tem samem miejscu, gdzie była rzeczona filja, stoi drewniana kaplica, gęsto okolona bardzo już staremi lipami – a poblizu takowej jest dawny, wysoki, kwadratowy, o trzech kondygnacyach słup murowany. Nabożeństwo solenne odprawiało się w tej kaplicy, należącej teraz do parafii Pruszyn, utworzonej z części parafii Zbuczyn, raz na rok w Piatek po oktawie Bożego Ciała, po 1893 rok – które tutejsza ludność nazywała „odpustem na dziesiąty Piątek”.

Trzecia kaplica, podług badań, była we wsi Izdebkach-Kośmidrach, chociaż krąży między ludem wersya, że we wsi Radzikowie-Wielkim: lecz prawdopodobniej, to była w pierwszej miejscowości, ale śladów już żadnych nie ma na gruncie.

Czwarta kaplica istniała w majątku Wiśniew (niegdyś Królewszczyzna) i z takowej zapewne przerobiony został teraźniejszy śpichlerz, jak to należy wnosić z jego znacznej wysokości, grubości muru z cegieł niezwykłego rozmiaru, to jest dużych i długich a do tego twardych, ze struktury, dużych okien, masywnych podziemnych ostrołukowo sklepionych piwnic, ostrołukowego, pośrodku krzyżowo schodzącego się (żaglowego) dość wysoko wyniesionego sklepienia oraz kolumnady z jednego boku, połączonej oddzielnym sklepieniem z główną budowlą i zmocowanej silnemi żelaznemi ankramy. Krąży jeszcze wersya pomiędzy ludem, że istniał Kościółek w miejscowości gdzie dziś dworski sad oddzielony od folwarku szossą, dawniej gościńcem do Łukowa: ale prawdopodobnie musiała być to kaplica na grzebalnym cmentarzu.

Otóż w 1418 roku, złączone zostały owe cztery filje w jednolitę parafię, skutkiem postawienia drewnianego Kościoła w Zbuczynie, pod wezwaniem S-go Stanisława biskupa Krakowskiego: parafia ta bowiem należała wówczas do dyecezyi Krakowskiej. Nastepujące po sobie kościoły byli także pod temże wezwaniem, jak również i nowo – wzniesiony.

Z tamtych czasów, zachowany właśnie jest obraz (Triptic) wyobrażający w całych postaciach ukoronowanę Matkę Bozkę z dzieciątkiem Jezus, wotoczeniu SS. Stanisława biskupa i Warzyńca na złoconem w deseń tle, zapewne przesłany z Krakowa. Obraz ten po starannem odnowieniu, umieszczony jest w bocznem ołtarzu, co też miało miejsce i w poprzednim Kościele.

Po zaprowadzeniu jednolitej parafii, Zbuczyn otrzymał przywilej być miasteczkiem: lecz w skutek nastąpionej piśmiennej decyzyi Króla Augusta III z dnia 11 Października 1750 roku, znowu nastąpiło przeistoczenie na wieś, z dodanym rozkazem, aby na każde zapotrzebowanie Władzy, stawiło się czterech ludzi, dla obrony ojczyzny. Wskutek tego zniesienia, mieszczanie pozostali bądź na prawie czynszowniczem, bądź powysiedlali się; a ich miejsce zastąpili czynszowi włościanie.

W bardzo odległym czasie, dzisiejsza wieś Radomyśl była także miasteczkiem, o czem nawet jest wzmianka w Encykopedyi wydawnictwa Olgebranda: ale czy istniał tam kościół, czem się odróżniało każde miasteczko od wsi, to niema już śladu, ani bliższej wiadomości – ani też miejscowe podanie o tem nie głosi. Skoro jednak wieś Radomyśl była niegdyś miasteczkiem, to zapewne musiał być i kościół – kto wie, czy właśnie nie zastąpiony pierwszym kościołem w Zbuczynie.

Ze wsią Radomyśl stykająca się wioska Koziestany, była niegdyś miejscem jarmarku na kozy – i dotąd wspominany bywa jarmark Wielko-Czwartkowy, który następnie przeniesiony został do Zbuczyna, gdy tę wieś zamieniono na miasteczko. Wówczas oprócz rzeczonego jarmarku, bywały jeszcze i w oktawę Bożego – Ciała, oraz w dniu odpustu Aniołów Stróżów. A nawet dotychczas bywają jeszcze w Zbuczynie ze zwyczaju, w te dnie dość ożywione targi. Ponieważ okoliczna ludność hodowała niegdyś zamiast owiec kozy, co nawet udowodniają nazwy „Kozi-rynek” w miastach Łukowie, Radzyniu i Siedlcach (obecnie ulica tej nazwy: chociaż dziś gubernialne, ale nie jest dawnem miastem – tylko było miasteczkiem jeszcze za panowania Króla Stanisława Augusta, który przeistoczył one na miasto) jako główne ongi miejsca handlu temi zwierzętami; to z tego tytułu, ościenna ludność mieszkająca w bardzo lesistem pograniczu od ziemi Jadźwingów i dlatego nazywająca siebie „Podlasianami”, jako niezatrudniająca się hodowlą wspomnianych zwierząt, przezywała więc sąsiednich hodowców kóz „Koziarami”.

Zaś pogranicznicy pierwotni „Mazury” zamieszkiwali w dalej już ciągnącym się pogranicznym pasie i wchodzili w skład Starostwa Tykocińskiego, bardzo starożytnego.

Drugi parafialny Kościół w Zbuczynie, także drewniany, wybudowany został w 1589 roku, na miejscu poprzedniego rozebranego z powodu zupełnej rujnacyi, po dwóch głównych reperacyach nastąpionej – i w tymże roku poświęcony był przez biskupa Deodatusa Nessefowicza.

Trzeci kościół również drewniany, widzialny na wizerunku z fotografii, umieszczonym w artykule Biesiady Literackiej, przebudowany został w 1738 roku przez Tomasza Sufczyńskiego, Kasztelana Lubelskiego, któremu nadany był dożywotnio „Kapitanus Zbuczyński”. Dopomagał jemu w budowie kościoła, ówczesny proboszcz ks. Jan Chrzanowski, kanonik katedralny Krakowski, który zapisał testamentem w 1759 roku 1500 rubli dla parafialnego bractwa różańcowego- (podług wykazu Rządu Gubernialnego z dnia 16 Października 1874 roku, za N*5,035, opartego na reskrypcie Ministeryum finansów, z dnia 21 Września tegoż roku, za N*12,121) z warunkiem, aby procent od tej summy, lokowanej w byłym Banku Polskim i użytej przez Rząd w 1831 roku, wypłacany był corocznie trzem pannom z grona 12 stałych śpiewaczek różańca, każdej raz jeden, podług wylosowania 18 rubli – i pieniądze te będące w zawiadywaniu Dozoru Kościelnego, wypłacane bywały i bywają, po wyjściu za mąż. Trwa to bowiem dotychczas – a miejscowy proboszcz upoważniany był zwykle przez Dozór Kościelny, do dopełnienia losowania, podniesienia procentu owego z kassy gubernialnej i wypłaty komu przypada: otrzymuje on za nadzor nad śpiewem różańca, również z tego zapisu 6 rubli rocznie, a to podług orzeczenia w testamencie.

Między proboszczami parafii Zbuczyn, oprócz wielu kanoników, było nawet trzech biskupów, a mianowicie: Nessefowicz, Dłużewski i Cieciszewski, późniejszy metropolita w Imperyi.

Należący do parafii majątek Krzesk Królowa – Niwa, pamiętny jest wygaśnięciem znakomitego rodu Niemirów, przed trzydziestoma kilkoma laty – o czem było opisano w swoim czasie w czasopiśmie „Tygodniku Ilustrowanym” pod tytułem: „Ostatni z Niemirów” – a majątek Czuryły należał zapewne do znakomitego niegdyś rodu Czuryłów herbu „Korczak” wygasłego w XVII wieku. W końcu nadmienia się, że parafja Zbuczyńska ma w obecnym czasie ludności około 11 000 dusz, zamieszkałych w 84 wsiach i folwarkach. Obsługiwana jest przez trzech stałych księży – a zatem nabożeństwo odbywa się zawsze solenne, szczególniej na Boże Ciało i oktawę, każdy raz z obchodami do ubieranych ołtarzy. Co się wszystko stawia do wiedzy potomności z życzeniem, aby Chwała Pana Zastepów, była nigdy nie ustającą.

Napisałem w 1894 roku E. A. Wójcikowski ”